niedziela, 16 marca 2014

Nivea, o najlepszej odżywce do włosów

Kiedyś w ogóle nie używałam odżywek do włosów. Uważałam, że odżywki używa się tylko wtedy, gdy ma się zniszczone włosy i wymagają regeneracji. Jak dobrze, że później wciągnęłam się w blogi i dotarło do mnie jak bardzo się myliłam. Wydaje mi się, że moją pierwszą odżywką do włosów była wycofana już Isana z olejem babassu. Później używałam bardzo różnych. Od bardzo tanich po ciut droższe. Z lepszym i gorszym składem. Przez długi czas unikałam propozycji Nivea, którą wiele z Was poleca. W końcu któregoś dnia nie miałam wyjścia i kupiłam odbudowującą odżywkę do włosów Long Repair i życie moich włosów się zmieniło. ;)


Opakowanie zawiera 200 ml odżywki, które należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Zapłaciłam za nią w promocji 6,99 zł, ale jej regularna cena nie przekracza 10 zł. Kosmetyki Nivea znajdziemy w praktycznie każdej drogerii. Przeznaczona jest do włosów łamliwych, rozdwajających się i długich. Moje są dokładnie takie. 


Odżywka znajduje się w podłużnej i smukłej butelce wykonanej z dość twardego plastiku. Aby wycisnąć kosmetyk trzeba użyć trochę siły. Powoli kończę to opakowanie i  jest to coraz bardzie uciążliwe. Pod koniec opakowania myślę, że będzie trzeba je rozciąć, aby nic się nie zmarnowało. Bardzo podoba mi się szata graficzna tej odżywki. Jest dość prosta, ale wpadająca w oko. 


Na uwagę zasługuję konsystencja odżywki. W ostatnim czasie inne kosmetyki o tej nazwy przyzwyczaiły mnie do dość rzadkiej konsystencji. W tym przypadku jest ona gęsta i dodatkowo nie sprzyja łatwemu wydobyciu z jej opakowania. Odżywka nie ma zachwycającego zapachu, ale jest on całkiem przyjemny i mój nos go toleruje.


W końcu dochodzimy do najważniejszego aspektu. Mianowicie działania, który w tym przypadku jest rewelacyjne. Moje włosy są długie i lubią się puszyć, wywijać. Ogólnie nie lubią być na swoim miejscu. Potrzebują kosmetyku, które je zdyscyplinuje, ale nie obciąży. Te wszystkie wymagania spełnia bohater dzisiejszej recenzji. Oczywiście muszę uważać z ilością, którą nakładam na włosy, ponieważ zdarzyło mi się nałożyć jej za dużo i efekt był opłakany. Włosy były oklapnięte, pozbawione lekkości. Zdecydowanie nie był to miły widok. Poza tym nakładam ją tylko na długość włosów. Wypełniając te dwa warunki mogę się cieszyć gładkim, miękkimi i przyjemnymi w dotyku włosami. A co najważniejsze ten efekt utrzymuje do kolejnego mycia (czyli przez trzy dni). Bardzo łatwo je rozczesać i są błyszczące. 


Podsumowując jest to chyba najlepsza odżywka do włosów jaką dotychczas używałam. Spełnia swoje wszystkie zadania. Po jej użyciu włosy są bardzo miękkie, łatwo się układają i bez trudu mogę jej rozczesać. Polecam. Już wiem skąd się wzięło tyle zachwytów nad nią. ;)

Miałyście okazję ją używać?

Naomi

piątek, 14 marca 2014

Wyniki konkursu oraz półmetek wyzwania "40 dni bez zakupów".

Udało mi się przebrnąć przez przeziębienie. Dziś jest już o niebo lepiej. We wtorek i środę ledwo żyłam, ale teraz jest to już przeszłość. 

W końcu znalazłam chwilę czasu i przejrzałam zgłoszenia konkursowe. Bez problemu rozpoznawałyście żele pod prysznic z Balea i suchy szampon z Batiste. Więcej problemów przysporzyły Wam kosmetyki kolorowe. ;)

Najdokładniejsze odpowiedzi udzieliły dwie osoby, dlatego główną nagrodę zdobywa ta osoba, która szybciej udzieliła poprawnej odpowiedzi. Jednakże postanowiłam dodatkowo przyznać nagrodę pocieszenia-niespodziankę dla autorki drugiej poprawnej odpowiedzi.

Nie przedłużając, główną nagrodę zdobywa:
INFINITY BLOG

a pocieszenia: 
Lidiakrk

Gratulacje!

Na adresy czekam 3 dni. Wysyłajcie je na mój e-mail naomi.bloguje@gmail.com

Z pewnością chcecie jeszcze się dowiedzieć, co dokładnie wchodziło w skład nagrody. Mianowicie do wygrania były dwa żele pod prysznic Balea z zeszłorocznej letniej limitowanki (ananas i marakuja), Batiste o zapachu tropikalnym, lakier do paznokcii Golden Rose Rich Color nr 38 oraz pojedynczy cień Catrice w kolorze Heidi Plum nr 280.

_____________________________________________________________________________________________
Nie wiem, czy zauważyłyście, ale dziś mija półmetek naszego wyzwania "40 dni bez zakupów". Strasznie to szybko minęło. Myślałam, że będzie mi trudniej wyrzec się zakupów, ale na razie idzie mi jak po maśle. A jak tam u Was? 

Naomi

niedziela, 9 marca 2014

Nowości w kosmetyczce (Super-pharm, Yves Rocher, Rossmann, Biedronka, Sephora, Inglot, Apteka Gemini)

W końcu nadszedł czas na pokazanie Wam nowości, które pojawiły się w mojej kosmetyczce w styczniu i początkiem lutego. Jest tego na tyle dużo, że podzieliłam tą notkę na dwie części. Druga część pojawi się wkrótce. Oglądając moje zakupy przekonacie, się dlaczego odczułam przesyt i potrzebowałam przerwy. Akcja 40 dni bez zakupów ma się dobrze i myślę, że do końca się to nie zmieni.


Od dłuższego czasu polowałam na tą serię Garnier Fructis. Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale pojawia się ona i znika. Zwłaszcza na odżywkę ciężko trafić, ale w końcu udało mi się złapać ten zestaw w Super-pharm. Szamponu już używałam kilka razy i jest ok, a odżywce ciężko mi na razie cokolwiek powiedzieć. Kupiłam jeszcze antyperspirant z Garniera.


Następnie skorzystałam z lutowej ulotki z Yves Rocher. Kupiłam kawowy żel pod prysznic, a do niego dostałam dwufazowy płyn do demakijażu. O obu kosmetykach słyszałam sporo dobrego. 


Kolejne zakupy pochodzą z Rossmanna. Każdy kosmetyk z powyższego zdjęcia kupiłam w innym czasie. Najpierw kupiłam krem Eveline z olejem arganowym. Może nie jest stricte przeznaczony do mojego wieku, ale czytałam o nim sporo dobrego, że ma świetny nawilżający skład. Następnie powróciłam do kosmetyku 3w1. Tym razem padło na Kolastynę i niestety już teraz mogę stwierdzić, że nie jestem zadowolona. Kilka lat temu miałam coś podobnego z Nivea i Garnier, i były ok.


Oczywiście nie mogłam opuścić kosmetycznej oferty z Biedronki. Z bogatej oferty wybrałam dla siebie tylko dwie paczki kwadratowych płatków oraz trzy saszetki masek do włosów z Biovax. Zużyłam je już wszystkie i wiem, na które pełnowymiarowe opakowanie się skuszę.


W końcu przyszedł czas na przetestowanie pierwszych kosmetyków z Pat&Rub. Relaksujący balsam do rąk kupiłam początkiem stycznia, a kawowy piling do ust końcem stycznia w nagrodę za zdanie swojej pierwszej sesji (i w dodatku wszystko w pierwszym terminie). Już teraz mogę zdradzić, że piling jest rewelacyjny, a o balsamie nie mam jeszcze wyrobionego żadnego zdania. 


Powyższy kosmetyk może być dla Was zaskoczeniem, ponieważ mam paletę na wkłady, a tu pojawia się pełnowymiarowy cień. Już wyjaśniam dlaczego. Podróżowanie z paletą 20 cieni nie jest praktyczne, a znajduje się tam cień (353), który używam codziennie i powoli się kończy. Dlatego pomyślałam, że zakup takiego opakowania będzie najlepszym rozwiązaniem. Zdecydowałam się na matowy odcień 355.


Ostatnie zakupy pochodzą z internetowej apteki Gemini, którą mogę polecić. Mają tam rewelacyjne ceny i bardzo szeroki asortyment. Ja głównie chciałam kupić pasty do zębów z Himalaya Herbals, których zabrakło na zdjęciach. Musiałam też coś dobrać i wybór padł na krem z 5% kwasem migdałowym z Pharmaceris (może ktoś z Was go używał i mógłby mi napisać, czy mogę go teraz używać?). Następnie do koszyka wpadł polecany i bardzo tani krem do rąk Anida oraz miniatura wody termalnej Avene.

Używałyście któregoś z powyższych kosmetyków? Co o nich sądzicie?

Naomi

niedziela, 2 marca 2014

Nie wszystko złoto co z Balea

Dziś chciałabym bardzo krótko wspomnieć o głęboko oczyszczającym szamponie z serii "profesjonalnej" Balea. Słyszałam, czytałam o nim bardzo dużo pochlebnych opinii. Na swoją kolej musiał trochę poczekać i miałam nadzieję, że sprawdzi się u mnie co najmniej dobrze jak u innych. Niestety moje nadzieje zostały szybko rozwiane. 


Skład:
AQUA · SODIUM LAURETH SULFATE · COCAMIDOPROPYL HYDROXYSULTAINE · SODIUM CHLORIDE · GLYCERIN · PANTHENOL · ZINC SULFATE · BETAINE · MENTHOL · HYDROXYPROPYL GUAR HYDROXYPROPYLTRIMONIUM CHLORIDE · PARFUM · COCO-GLUCOSIDE · LAURETH-2 · CITRIC ACID · LACTIC ACID · SODIUM BENZOATE

Szampon znajduje się w innym niż zazwyczaj opakowaniu. Jest to plastikowa tubka, która jest wykonana z dość miękkiego plastiku, który nie utrudnia korzystania z niego. Domyślam się, że takie opakowanie ma swoich zwolenników i przeciwników. Dla mnie akurat nie ma znaczenia. Widziałam co kupowałam i co się z tym wiąże. ;) Na uwagę zasługuję konsystencja, która przelewa się przez palce. Szampon dobrze się pieni. 


Początkowo z szamponu byłam bardzo zadowolona. Dobrze oczyszczał, mył, pozostawiał włosy bez grama zanieczyszczeń. Były przyjemne i delikatne w dotyku. Widocznie były odbite od skóry głowy. Dobrze się układały. Nie przetłuszczały się szybciej. Gdy go używałam tak się złożyło, że nie używałam żadnego innego, dlatego jestem pewna, że to on bardzo przesuszył i podrażnił mi skórę głowy. Nic nie swędziało, ale widziałam na głowie łuszczącą się skórę, która wyglądała jak łupież. Jadąc na ferie do domu zostawiłam go na stancji. W domu używałam czegoś innego i wszelkie problemy ze skórą głowy znikły. Dodam, że nigdy nie miałam takich problemów, a używałam różnych szamponów. Pierwszy raz przytrafiło mi się coś takiego. Resztki szamponu mam zamiar zużyć do prania pędzli. 


Niestety się u mnie nie sprawdził. Po mimo całkiem niezłych właściwości zniechęcił mnie do siebie swoim działaniem na skórę głowy. Nigdy nie miałam tak przesuszonej i łuszczącej się. Na pewno nie kupię ponownie i nie polecam osobom z wrażliwą skórą głowy.

Dziś mija już 8 dzień bez zakupów kosmetycznych. Na razie idzie mi dobrze i nic nie kusi. A wy jak się trzymacie?

Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...