środa, 27 czerwca 2012

Jaki powinien być idealny żel pod prysznic?

W moim przypadku na pewno ładnie, odświeżająco pachnieć. Optymistycznie zachęcać do działania oraz nie powodować uczuleń. Taki jest żel, który poniżej opiszę.

Ostatnio na moim blogu znalazło się kilka negatywnych recenzji. Żeby nie było, że ostatnio trafiam na same buble, chciałabym dziś napisać kilka słów na temat żelu pod prysznic Alterra - trawa cytrynowa i morela.
Jak wiadomo kosmetyki dostępne są w drogeriach Rossmann. Jest ich wiele, więc z dostępnością nie powinno być problemu. Nie pamiętam ile dokładnie kosztuję, podejrzewam że ok. 5-7 złotych za 250 ml. Oczywiście dostępne są inne wersję zapachowe, ale ta najbardziej mi się spodobała.

Skład:
"Aqua, Alcohol, Glycerin, Coco-Glucoide, Xantham Gum, Parfum, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium Lauroyl Lactylate, Sodium Citrate, Caprylyl/Capryl Glucoside, Citric Acid, Sodium Cocoyl Glutamate, Linaool, Glyceryl Oleate, Limonene, Citral, Geraniol, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Citronellol"

Obietnicę producenta:
"Odświeżająca i ożywcza pielęgnacja

Każda skóra zasługuję na indywidualną pielęgnacje. Żel pod prysznic Alterra ożywia i odświeża skórę dzięki wyjątkowemu połączeniu zapachów orzeźwiającej trawy cytrynowej i owocowej moreli. Substancje myjące na bazie roślinnej oczyszczają skórę wyjątkowo delikatnie, nie wysuszając jej. Roślinna gliceryna dostarcza skórze już podczas stosowania dobroczynnego i długotrwałego nawilżenia. Olej z pestek moreli dodatkowo pielęgnuje. Prysznic staję się prawdziwą, poruszającą zmysły przygodą.

Gwarantowane cechy produktu:

  • nie zawiera sztucznych barwników, substancji zapachowych i  konserwujących
  • bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych
  • tam, gdzie to tylko możliwe, zastosowane składniki roślinne pochodzą z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów
  • dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie
  • produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego." 

Moja opinia:
Standardowa butelka, z nieprzezroczystego plastiku -  nie widać ile zostało. Spełniająca powierzone je zadanie. Konsystencja żelu nie jest gęsta ani rzadka. Tak pomiędzy, ale nie przeszkadza to użytkowaniu. Żel jest przezroczysty. Co do wydajności nie będę się wypowiadać, ponieważ zależy to częstotliwości z jaką bierzemy prysznic i wtedy używamy żelu. Mnie osobiście za cenę 5-7 złotych nie wiele to interesuję

Rzadko zgadzam się z producentem w 100%, ale tym razem tak jest. Zapach bardzo mi się podoba. Jest świeży, odświeżający. Na pewno nie chemiczny. Po kąpieli zapach co prawda długo się nie utrzymuje. Szczerze mówiąc żaden się u mnie długo nie utrzymuje więc nie jest to dla mnie minus. Żel całkiem dobrze się pieni i rozprowadza po ciele. Nie wysusza skóry, a moim zdaniem lekko nawilża. Można go użyć zamiast pianki, żelu do golenia ;) Oczywiście na plus, że jest to całkowicie wegański produkt. 

Podsumowując:
Jest to pierwszy żel, który tak przypadł mi do gustu. Wszystko mi w nim pasuję. Na pewno kupię kolejną butelkę. Warto rozejrzeć się za nim w Rossmannie.

Jaki jest wasz ulubiony kosmetyk pod prysznic?
Napiszcie :)

Pozdrawiam
Naomi

wtorek, 26 czerwca 2012

Recenzja przeciwtrądzikowego żelu do mycia twarzy z Soraya

Ostatnio naszło mnie na systematyczną pielęgnacje twarzy. Z czego jestem bardzo dumna, ponieważ wcześniej wyglądało to jak wyglądało. W końcu przyszedł czas na zakup przeciwtrądzikowego żelu do mycia twarzy z Sorayi. Skusiłam się na niego, po przyjemnej współpracy z tonikiem i kremem (recenzja wkrótce) z tej samej serii.

Tą serie Sorayi można kupić w wielu miejscach. Nie tylko w drogeriach. Ja dla przykładu ten żel kupiłam w Kaufland. Kosztował około 12 zł, za 180 ml. Od otwarcia na zużycie jest 12 miesięcy. Ten żel pochodzi z serii antybakteryjnej, dostępna jest jeszcze oczyszczająca.

Skład:
"Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidoproyl Betaine, PEG-4 Rapeseedamide, Sodium Chloride, PEG-20 Glyceryl Laurate, Cymbopogon Nardus Rendle, 10-Hydroxydecanoic Acid, Sebacic Acid, 1,10 Decanediol, Niacinamide, Hydrolyzed Algin, Chlorella Vulgaris, Maris Aqua, Panthenol, Lactic Acid, Disodium EDTA, Propylene Glycol, DMDM Hydantonoin Iodopropnyl Butylcarbamate, Parfum, Amyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Butylphenyl  Methylpropional, Citral, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl-3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene, Linaool"

Obietnicę producenta:
"Żel usuwa nadmiar łoju i zanieczyszczenia, nie naruszając naturalnej bariery ochronnej. Dzięki recepturze wzbogaconej o o witaminę B3, Acnacidol, i wyciąg z trawy cytrynowej działa silnie antybakteryjnie, hamuje wydzielanie łoju i zapobiega rozwojowi mikroorganizmów. Wykazuje bardzo wysoką skuteczność działania potwierdzoną badanami dermatologicznymi i aplikacyjnymi:

  • dokładnie oczyszcza skórę z makijażu oraz wszelkich zanieczyszczeń
  • zwęża rozszerzone pory skóry
  • usuwa martwe komórki naskórka
  • długotrwale matuje
  • rewitalizuje i przywraca skórze zdrowy koloryt
Rezultat: czysta, gładka i matowa skóra, bez wyprysków i zaskórników."



Moja opinia:
Opakowanie dobrze wygląda i spełnia swoje zadanie. Żel jest przezroczysty, dość gęsty, a co za tym idzie wydajny. Używam go już prawie dwa miesiące, prawie codziennie, a zostało go jeszcze na miesiąc spokojnego używania. Ma chemiczny, ale w pewnym sensie świeży zapach. Co do działania, tutaj zaczynają się większe schody. Po pierwsze jak już kilka razy wspominałam jestem odporna na wszelkie podrażnienia, ale nie tym razem. Wystarczą jego opary, aby moje oczy były zaczerwienione i podrażnione. Demakijaż zwłaszcza oczu przy jego pomocy to zły pomysł. Ewentualnie jakieś resztki z pozostałych części twarzy. Całkiem dobrze oczyszcza. Mam cerę mieszaną w kierunku tłustej i ten żel ściąga mi twarz. Co za tym idzie nie nadaję się do cery suchej. Nie zwęża rozszerzonych por, są nadal takie same. Matowienie skóry to też jakieś żarty. Mogę się zgodzić, że rewitalizuje i przywraca zdrowy koloryt skórze.

Podsumowując:
Wiązałam z nim duże nadzieję, zwłaszcza po przyjemnej współpracy z tonikiem i kremem. Niestety zawiódł mnie i nie kupię ponownie. Wam też nie polecam.

P.S. Macie jakiś sprawdzony żel do mycia twarzy, który mogłybyście polecić?
Ostatnio zastanawiam się nad pianką Pharmaceris, ale kosztuje około 30 zł, a jak wiadomo dla osoby, która się jeszcze uczy, jest to dość dużo.

Pozdrawiam
Naomi :)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Oh so special

Każdy pewnie zna tą paletę firmy Sleek. Ja ją mam już bardzo długo, ale cały czas nie miałam okazji się nią pobawić. Ostatnio miałam wenę do tworzenia, więc  stworzyłam co nieco i chciałabym wam to pokazać. Mam nadzieję w czasie wakacji trochę więcej potworzyć :).


Jak zobaczycie poniżej użyłam naprawdę dużo cienia różowego. Nie wiem jak to się stało podczas rozcierania stał się złoty. Na kilku zdjęciach widać różowe tony.











I jak podoba wam się?
Wszelkie rady mile widziane :)

Pozdrawiam 
Naomi

niedziela, 24 czerwca 2012

Zakupy z Berlina

Jutro będzie dwa tygodnia jak ruszyłam na podbój Berlina. A nie zdążyłam wam pokazać moich łupów. Najgorsze było to, że mieliśmy tylko godzinę na chodzenie po sklepach. Na szczęście, gdzie mieliśmy czas wolny był DM. Yuppi!!!

Przyznaję bez bicia, że trochę poszalałam. Z drugiej strony nie wiem kiedy będę miała okazję pojechać do naszych zachodnich sąsiadów.


Nie przeciągając moje łupy:


-lip tint Essence z LE "A new league" o nazwie "My Retro Jacket's Red" - to jeszcze zakup z Polski, ale nie miałam do czego dołączyć;
-kokosowy żel pod prysznic Balea
-kokosowy balsam do ciała Balea o poj. 500 ml (płaciłam za niego niecałe 2€)
-balsam do ust Balea o zapachy Grapefruita
-rumiankowy balsam do ust Alverde
-mascra p2 Lash Bomb w kolorze 010 "Big bang black"
-lakier do paznokci p2 Color Victim nr 690 "forever" (ten po lewej)
-pomadka do ust p2 Pure Color nr 012 "Kartnerstrasse"
-lakier do paznokci p2 Color Victim nr 543 "break the rules!"

Oczywiście nie zapomniałam o was, ale chciałabym poczekać aż stuknie mi 50 obserwatorów i wtedy zrobić rozdanie z tej okazji :)

Pozdrawiam
Naomi

sobota, 23 czerwca 2012

Syoss - szampon Repair&Fulness

Dziś kilka słów na temat szamponu, który kupiłam w połowie kwietnia (klik). W chwili obecnej zbliżam się do denka więc czas napisać mu recenzję. Jest mój trzeci Syoss. Za każdym razem wybierałam inny. W tym przypadku mamy do czynienia z szamponem, który wg zapewnień nie zawiera silikonów, parabenów, i parafiny. Jest przeznaczony dla włosów od normalnych po zniszczone, intensywnie regeneruje - bez obciążania.

Z dostępnością nie ma problemu. Znajdziemy go w większości drogerii (Rossmann, Drogerie Natura), ale również supermarketach oraz hipermarketach. Zazwyczaj można go kupić za około 15 zł za 500 ml. Jednakże bardzo często bywa w promocji. Wtedy możemy zostać jego posiadaczami za około 10 zł. Na jego zużycie mamy 12 miesięcy.

Skład:
"Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Disodium Cocaamphodiacetate, Laureth-2, Panthenol, Niacinamide,  Sodium Chloride, Citric Acid, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Sodium Benzoate, Polyquaternium-10, Parfum, Salicylic Acid, Hexyl Salicylat, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Linaool, Limonene, Propylene Glycol"

Obietnicę producenta:
"Profesjonalna jakość - Profesjonalny efekt
Syoss silicone free - bez silikonów, parabenów i parafiny - profesjonalne rozwiązanie do pielęgnacji włosów bez pozostawiania resztek na włosach i bez obciążania. Szampon Silicone Free Repair & Fulness do włosów normalnych po zniszczone. Intensywna pielęgnacja i objętość. Pomaga w głębokiej regenaracji włosów oraz myje je bez pozostawiania resztek i bez obciążania."   



Moja opinia:
Zacznę od opakowania, typowa butla, ze średnio miękkiego plastiku, który jest przezroczysty. To jak najbardziej na plus, ponieważ bez problemu wiemy ile szamponu zostało. Szampon jest średnio gęsty, bardzo dobrze wylewa się z butelki na dłoń. Zapach jest bardzo chemiczny, wyjątkowo mi się nie podoba. W pozostałych szamponach Syoss zapach mi się bardzo podobał, ten jest okropny. Konsystencja jest bezbarwna. Świetny stosunek ilości do ceny w promocji za około 10 zł, mamy 0,5 litra szamponu. Jest bardzo wydajny. Myję włosy co dwa, trzy dni, używam go 2,5 miesiąca, a zostało mi go jeszcze na jakieś 2 tygodnie. 

Bardzo się chwali, że nie posiada parafiny, silikonu i parabenów. Jeśli chodzi o działanie, rzeczywiście nie obciąża. Włosy są lekkie. Lekko lśnią. Moje włosy są dość gęste, więc nie mam problemu z ich objętością. Ten szampon w żaden sposób na nie, nie wpłynął. A producent wspominał o zwiększonej objętości. Myślę, że nawet trochę oklapły. Niestety zauważyłam, że po systematycznym używaniu moje włosy stały się szorstkie w dotyku i wysuszone.

Podsumowując:
Na początku byłam z niego bardzo zadowolona, pisząc tą recenzję zdałam sobie sprawę, że jednak wyrządził mi więcej szkody niż pożytku. Brak parafiy, parabenów silikonów jest niewątpliwym plusem, jednak jest to chyba najsłabszy szampon Syoss, który używałam. Raczej nie kupię go ponownie.

Co sądzicie o szamponach Syoss? Miałyście wyżej wymieniony?

Pozdrawiam
Naomi

czwartek, 21 czerwca 2012

ziaja: płyn do demakijażu - update

Dawno, ponad roku temu napisałam notkę na temat dwóch kosmetyków do demakijażu (to ona). Jednym z nich był wyżej wymieniony dwufazowy płyn do demakijażu. Wtedy z niego byłam bardzo niezadowolona. Jednakże ostatnio rozpoczęłam przygodę z eyelinerem Inglot. A jego, jak wiele z was wie, nie wiele rusza. W końcu musiałam się przeprosić z tą dwufazą, głównie z kwestii finansowych, ale o tym poniżej :).

Prawie pół roku temu opisywałam płyn dwufazowy Nivea, który kosztuję prawie dwa razy więcej. Ziaja kosztuję około 6 zł, w związku z czym jest to jeden najlepszych płynów dwufazowych w tym przedziale cenowym. Z dostępnością nie ma problemu. Można ją kupić na pewno w Rossmannie i wielu innych drogeriach i nie tylko.

Skład (źródło):
Aqua (Water), Cyclopentasiloxane, Isohexadecane, Sodium Chloride, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Sodium Benzoate, CI 42090


Moja opinia:
Wcześniej byłam z niego nie zadowolona, ponieważ zostawiał tłustą warstwę. Nie wiem dlaczego, ale teraz ten problem zupełnie mi nie doskwierał. Jak kiedyś pisałam, po zmieszaniu dwóch warstw, szybko wraca do postaci wyjściowej. Jednakże nie jest to tak szybko jak w przypadku  płynu z Nivea. Nie podrażnia oczu. Nie napisałam jeszcze dlaczego go kupiłam, mianowicie pewnego dnia namalowałam sobie kreskę eyelinerem Inglot. Niestety okazał się prawie nie zmywalny. Nie podołał mu micel z Lirene, żel myjący Soraya i kilka innych specyfików. W związku z czym chciałam, aby moja przygoda z eyelinerami trwała dłużej musiałam zainwestować w płyn dwufazowy. 

Teraz nastąpi hymn pochwalny. Ten płyn świetnie zmywa eyeliner, nawet ratowany duraline. Całkowicie zmywa tusz do rzęs. Na rzęsach nie zostaje nic. Często po zmyciu tuszu nadal czułam go na rzęsach. W tym wypadku nic takiego nie miało miejsca. Cienie na bazie to dla niego drobnostka. Podsumowując zmywa wszystko co trzeba.

Suma sumarum:
Za taką cenę to żal nie brać. Mówi się do dwóch razy sztuka i tym razem się to sprawdziło. Pasuje mi we wszystkich aspektach. Polecam wszystkim, którzy oczekują dobrej jakości za niewielkie pieniądze.

Miałyście ten płyn dwufazowy? Co sądzicie?

Pozdrawiam
Naomi  

wtorek, 19 czerwca 2012

Bielenda subtelne mleczko do ciała z bawełną

Ostatnio nie miałam czasu na pisanie. Musiałam się poświecić biologii, ale był to przedostatni sprawdzian w tym roku szkolnym. Jutro tylko z języka polskiego, ale już zapowiedziałam uczę się na niego dopiero po 22 ;). Później nieoficjalnie zaczynam wakacje :), co oznacza mnie tutaj więcej :)

Dziś chciałabym napisać kilka słów o mleczku subtelnym mleczku do ciała z bawełną Bielendy. Jak pamiętacie był to dodatek do (chyba) czerwcowego miesięcznika "Uroda". Było o nim głośno ponieważ za około 5 zł mogliśmy mieć pełnowymiarowy produkt. Nie wiem ile kosztuję w drogerii. Znalazłam informację, że około 15 zł, ale w których drogeriach go szukać nie mam pojęcia. W butelce mamy 250 ml mleczka, które musimy zużyć w ciągu 12 miesięcy. 


Skład:
"Aqua (Water), Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Ethylhexyl Stearate, Cyclopentasiloxane, Caprylic / Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-18, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Glyceryl Stearate, Dimethiconol, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract, Allantoin, Sodium Hyaluronate, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer Polyacrylamide /C13-14 Isoparaffin/ Laureth-7, Propylene Glycol, Sodium Stearoyl Glutamate, Dimethicone, Citric Acid, Disodium EDTA, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Parfum (Fragrance), Geraniol, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool"

Kilka informacji od producenta: 
"PROBLEM: skóra sucha, wrażliwa, szorstka, cienka, silnie napięta, o obniżonej jędrności i elastyczności, skłonna do podrażnień.

Subtelne mleczko do ciała o rewelacyjnej sile nawilżania to bezpieczny kosmetyk polecany do całorocznej pielęgnacji skóry suchej i wrażliwej. Zawartość mleczka bawełnianego, alantoiny oraz kwasu hialuronowego zapewnia kompleksowe działanie: intensywnie nawilża nawet głębokie warstwy skóry, delikatnie natłuszcza, wzmacnia regeneruje skórę, wygładza, przywraca jędrność i elastyczność. Koi, łagodzi podrażnienia.

EFEKT:  gładka, jędrna, doskonale nawilżona, wzmocniona skóra. Podrażnienia i szorstkość naskórka zredukowane. Uczucie napięcia i pieczenia zlikwidowane."

Moja opinia:
Zacznę od opakowania, nie wiem co autor miał na myśli z tak dużą zakrętką. Poza tym typowa butelka, bez rewelacji, spełniająca swoje zadanie. Cena wraz z gazetą bardzo (bardzo) korzystna. Nie wiem czy miałabym takie samo zdanie, gdybym kupiła go w drogerii. Co do działania, mleczko jak mleczko jest bardzo rzadkie, przez co niewydajne. Używam go 2-3 tygodnie a poważnie zbliżam się do denka. Zapach jest trochę drażniący, ale ostatecznie do zniesienia. Na szczęście bardzo dobrze nawilża. Nie wiem jak sprawdziłby się na skórze suchej, ale na mojej normalnej spełnia swoje zadanie. Szybko się wchłania pozostawiając skórę gładką i nawilżoną. 


Podsumowując:
Spełnia swoje zadania. Nawet się z nim polubiłam. Wątpię, że go kupię ponownie zwłaszcza, że można kupić tyle innych o cudownym zapachu i działaniu. Nie mniej jednak warto go spróbować.

A wy lubicie się balsamować? Macie jakieś ulubione balsamy?
Napiszcie!

Pozdrawiam
Naomi

piątek, 15 czerwca 2012

moja wyjazdowa kosmetyczka

Miałam napisać tego posta przed wyjazdem. Niestety, gdy chciałam go napisać, przeszkodziła mi burza. Musiałam odłączyć internet, a później nie było okazji. Starałam się wziąć jak najmniej, ale wyszło jak zwykle.  

Moje wszystkie kosmetyki znalazły miejsce w trzech kosmetyczkach: 
  • z Sephora - pielęgnacja
  • z Avon - kolorówka
  • no name z gazety (tania, ale duża; wierna mi od kilku lat)


Zawartość poszczególnych kosmetyczek:


W kosmetyczce z Sephory znalazły się przelane kosmetyki (od lewej):
  • Bielenda subtelne mleczko do ciała
  • lekki krem nawilżający Sephora
  • płyn micelarny Lirene
  • żel pod prysznic Alterra morela i trawa cytrynowa
  • Soraya przeciwtrądzikowy żel do mycia twarzy


Ten zestaw akurat leżakuje sobie w tylnej kieszeni torby:

  • krem do rąk Kamill
  • błyszczyk do ust Manhattan Water flash lipgoss 
  • pomadka do ust Essence z LE "50's girls reloaded" w kolorze 02 "I'm sailing"
  • malinowy balsam do ust Isana
  • lusterko
  • próbki perfum


Temat rzeka, czyli kolorówka:

  • pędzel kabuki Sephora nr 50
  • cień do powiek KOBO professional z LE "Elegance" nr 502 "Pearl mist"
  • puder Catrice Cosmetics Prime&Fine
  • baza pod cienie ArtDeco
  • cienie Catrice nr 100 (Welcome To Miami Peach) i 410 (C'mon Chameleon)
  • matowy cień MySecret nr 505
  • korektor Alverde nr 001 "Sand"
  • 2 kulki i języczkowy pędzel Essence
Jako, że już jest po wycieczce mogę wam napisać czego w ogóle nie użyłam i nie ukrywajmy było zbędne. W ogóle nie użyłam cieni, co za tym idzie bazy oraz pędzli :) 



Zawartość największej kosmetyczki:

  • płyn dwufazowy Ziaja (ma niewielkie kształty, a daję radę tuszowi do rzęs, który wygrywa z płynem micelarnym)
  • zmywacz do paznokci
  • szminka Mybelline nr 025
  • błyszczyk Sephora 
  • szklany pilnik
  • Carmex
  • Isana balsam do rąk z aloesem
  • szczoteczka do rzęs Inglot oraz szczoteczka ze starego tuszu (z SuperShock Avon)
  • próbka Nivea szamponu i odżywki Long Repair (z aktualnego Skarbu dostępnego w Rossmann)
  • płatki kosmetyczne Sephora
  • lakier do paznokci Golden Rose z serii "Paris" nr 125
  • 2 tusze do rzęs Essence "Get big lashes" (chyba zgęstniał i daję coraz lepszy efekt) oraz Rimmel Sexy Curves
Jak widać trochę się tego nazbierało. Małe opakowania stały się bardzo ekonomicznym wyjściem. Nie musimy zabierać ze sobą dużych opakowań, ani kupować miniatur. Bardzo polecam tą opcję :).

P.S. Przywiozłam co nieco z Berlina i wkrótce wam to pokaże ;)

Pozdrawiam
Naomi

niedziela, 10 czerwca 2012

Golden Rose - Paris nr 202 i 08


Pamiętacie jak jakiś czas temu pisałam, że znalazłam drogerię z lakierami Golden Rose z serii Paris w cenie 4,99. W wielu miejscach kosztują 2-3 złote więcej. Gama kolorystyczna jest bardzo rozbudowana. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

Lakiery maja bardzo fajny pędzelek, szybko schną, nie bąbelkują. Wraz z Seche Vite bardzo długo trzymają się na paznokciach. Buteleczka jest trochę kiczowata, lecz dobrze trzyma się w ręce. Oba kolory bardzo dobrze kryją. Uważam, że są nawet lepsze niż lakiery z serii proteinowej. Z pewnością skuszę się jeszcze na kilka kolorów. Szkoda tylko, że są tak słabe dostępne.

Fioletowy nr 202



Nude nr 08









Co wolicie lakiery w intensywnych kolorach czy bezpieczne w odcieniach beżu?

Pozdrawiam
Naomi

sobota, 9 czerwca 2012

(: Zakupy :) (Sephora, Rossmann, H&M)

Wycieczka zbliża się dużymi krokami i trzeba było kupić to i owo, ale z umiarem. Zdradzę, że w poniedziałek jadę na wycieczkę do Zielonej Góry skąd mamy jednodniowy wyjazd do Berlina. Co to znaczy dla kosmetyko-maniaczek nie będę pisać. Starałam się maksymalnie ograniczyć. Powiedzmy, że jestem zadowolona z efektu.


Moje nogo ostatnio zawędrowały do Sephory po zestaw małych pojemników. Jest to świetna sprawa. Możemy przelać swoje ulubione kosmetyki do takiego małego pojemnika. Nie musimy zabierać ze sobą ciężkich pełnowymiarowych opakowań lub kupować miniaturki, które wychodzą drogo. Te mam zamiar wykorzystać nie tylko tym razem, ale na więcej wyjazdów.


W skład zestawu wchodzą:
- dwie buteleczki 40 ml
- jedna buteleczka z atomizerem 30 ml
- mały słoiczek 10 ml
- duży słoiczek 50 ml
- patyczek do kremu
- przezroczysta kosmetyczka


Dodatkowo przygarnęłam:
- myjkę w walącym po oczach kolorze różu
- balsam do ciała o cudownym zapachu guawy
- próbki perfum


Wczoraj moje nogi zaprowadziły mnie do Rossmanna po kilka drobiazgów:
- chusteczki do demakijażu Alterra (mają swoje wady, ale są niezastąpione zwłaszcza za tą cenę) 
- maska do włosów głęboko nawilżająca Celia (to akurat znalazłam w takiej małej drogeryjce za 90 groszy (!!!)
- małą butelkę zmywacza do paznokcii
- żel pod prysznic Isana masło shea i pasja 
- puder do twarzy Bourjois healthy balance w kolorze nr 52 "Vanilla" (łup z najnowszej promocji Rossmann, jeśli ktoś nie wie o czym piszę to klik)
- płyn dwufazowy ziaja 

Ostatni zakup niekosmetyczny okulary przeciwsłoneczne H&M. Bardzo fajnie pasują do mojej nieco okrągłej twarzy. Trzy razy podchodziłam do ich zakupu. Za czwartym kupiłam. Świetnie się noszą, zwłaszcza jak na taką cenę.


Pozdrawiam
Naomi

piątek, 8 czerwca 2012

MIYO "Inkberry" - niebieski koszmarek

Ostatnio obiecałam wam fotki drugiego z lakierów Miyo czyli nr 63. Bardzo źle nim się malowało i efekt zobaczycie na poniższych zdjęciach. Przyznaje się, że malowałam dwa razy paznokcie i za każdym razem efekt był nie taki jaki bym chciała. Zrobiłam kilkadziesiąt zdjęć, a wybranie kilku do notki było nie lada wyczynem. Więc jest jak jest.

Jego trwałość ma wiele do życzenia. Choć zabezpieczyłam go Seche Vite to po dwóch dniach miałam spore odpryski oraz starte końcówki. Lakier jest też za rzadki. Pędzelek na szczęście nie najgorszy. Czas schnięcia nie najgorszy. Bardzo dobrze kryje. Jedna warstwa wystarcza do całkowitego pokrycia płytki. Jednakże ten lakier nie podszedł mi za całokształt. Poza tym kolor w buteleczce wydaje się bardzo ciekawy wraz z niewielkimi drobinkami. Niestety te drobinki całkowicie zanikają po pomalowaniu. Nie widać ich nawet w słońcu. Wyjątkowo się z nim nie polubiłam. Na szczęście znalazła się już dobra dusza, która go przygarnęła. Dziś ruszył w daleką podróż :)




Pozdrawiam
Naomi

niedziela, 3 czerwca 2012

papaya dream

Wczoraj gdy pokazałam moje ostatnie zakupy kilka osób poprosiło mnie, abym jak najszybciej pokazała nowe lakiery z MIYO. Zgodnie z prośbami dziś jeden z nich: cudowna brzoskwinia.

Lakiery MIYO kosztują około 4 zł. Niestety są trudno dostępne trzeba szukać po małych  niesieciowych drogeriach. Lakierem nr 51 bardzo przyjemnie się malowało. Niestety do pełnego krycia potrzeba co najmniej trzech warstw. Szybko wysycha. Nie wiem na razie jak z trwałością, ale mam nadzieję, że będzie mi towarzyszył bez większych uszczerbków do środy. Wtedy też pomaluję i zrobię zdjęcia drugiego koloru.

Kolor jest cudowny, niestety nie dało się go uchwycić dobrze. Na zdjęciach zrobił się strasznie pomarańczowy, a zrobiłam ich blisko 100. W rzeczywistości jest to taka brzoskwinia z pomarańczowymi tonami.












Jak wam się podoba? Napiszcie!

Pozdrawiam
Naomi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...